wtorek, 17 listopada 2015

Lekko zawieszona :)

Jestem... po kolejnej kontroli.Po usg węzłów chłonnych,które odbyło się tydzień temu. Według Pani doktor wszystko w jak najlepszym porządku. Ostatnio miałam też szczepienie przeciwko grypie. W sumie sama to bym się nie zdecydowała, ale Pani dr mówi pacjent idzie :)

Leki powolutku też odstawiamy. Został tylko antybiotyk -który biorę dwa razy dziennie (do kwietnia) lek którychroni moją odporność obniżoną. Biorę go dwa razy w tygodniu. No i lek na serducho co by mi nie wyskoczyło z klatki :)
Moja waga też już przestała rosnąć, trzyma się na stałym poziomie, i będę mogła zabrać się za jakieś ćwiczenia.

Włosy moje już dwa razy odwiedziły fryzjera. Ostatnio wyczytałam że zapuszczanie włosów do ramion trwa około 20 miesięcy... tak więc... tak trochę to potrwa.Tylko jak to zrobić nie podcinając włosów a jednocześnie nie wyglądając jakby się obraziło na grzebień? :)

Ostatnio mąż uraczył mnie prezentem, a że termin ważności kończył się przed zimą to go wykorzystałam.
Mówi się że przeszczepowcy to słabeusze... to nie prawda. 
Spędziłam ponad dwie godziny zawieszona na dwóch linkach, podczepiona pod stalową linę, pokonując przeszkody zawieszone 9 metrów nad ziemią. Walczyłam z lękiem wysokości(który w pewnym momencie przestał mi jakoś przeszkadzać) i przekonałam się że jak się nie ma wyjścia to nogę można przełożyć prawie za głowę,żeby pokonać przeszkodę i zbliżyć się do wyjścia.
Park linowy to wcale nie jest taka prosta sprawa. Po samym wejściu na drabinę,aby dostać sięna przeszkody chciałam już zejść. 
Ale dałam radę, co prawda zakwasy miałam przez ponad tydzień , ale mam satysfakcję że to zrobiłam. 

Muszę się odwdzięczyć mężowi za prezent i na wiosnę sobie pooglądać jego zmagania- ale już z ziemi :)





2 komentarze:

  1. Super! Ale jesteś dzielna!
    A na wiosnę nie obserwuj męża z ziemi, tylko ruszaj razem z nim!
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam od jakiegoś czasu... chciałam wiedzieć od początku, bo... Hodgkin raczył wprowadzić się i do mojego życia. Twój blog daje mi nadzieję, że i mnie się uda. Że wszystko może dobrze się skończyć.
    Trzymam kciuki za powodzenie w zupełnym odstawieniu leków.
    Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę. A parku linowego zazdroszczę, choć pewnie też chciałabym uciekać tuż po wejściu.

    OdpowiedzUsuń