czwartek, 30 kwietnia 2015

Pokonana przez Morfinę :)

Na początku Ogromne Podziękowania dla Odważnych Żołnierzy, którzy poświęcili swój czas i oddali swoją krew aby mi jej nie zabrakło w trakcie leczenia.  Panowie chylę czoła i dziękuję bardzo bardzo mocno. 
Tacy ludzie to wspaniały przykład do naśladowania :) :)

A teraz trochę nowości. Wpis miał być wczoraj, ale pokonała mnie Morfina.  Niby nic, bo 2ml co godzinę. Ale tak mnie otumaniła, że tylko spałam, nie potrafiłam zmusić się do utrzymania otwartych oczu dłużej niż 2 minuty. Dopiero wieczorem podczas obchodu gdy moja Pani D prowadząca mnie zobaczyła stwierdziła, że 2ml to za dużo (chociaż ponoć to wcale nie jest to dużo) i zmniejszyła mi dawkę do 1ml. Nareszcie zaczęłam kontaktować :)
Poza tym jest duuużo lepiej, dzisiaj wyniki moich białasków skoczyły do 1 tysiąca :)  a to już ogromny progres :)
Gdy będą na poziomie 2 tysięcy i będą się trzymać i nie spadać wtedy wypuszcza mnie do domu.

wtorek, 28 kwietnia 2015

Biali wojownicy do wymarszu.

Leżę, trzymam się za buzię i zastanawiam się jak się ułożyć żeby bolało mniej.
Jednak grzybica w buzi zbiera swój plon a ja mam ochotę wyrwać sobie wszystkie zęby, auć.
Wczorajszy dzień sponsorował ból głowy.  Zaczęło się na panadolu a skończyło na podwójnej dawce pyralgine w komplecie z relanium. I to dopiero pomogło.
Dzisiaj już czwarty raz (cztery dni pod rzad) mam przetaczane płytki krwi.  Zaczynam się martwić czy aby w RCKiK nie zabraknie tego składnika, skoro ja tyle już użyłam, dlatego proszę jeśli możecie oddajcie krew lub jej składniki tak aby innym nie zabrakło.

Plusy:
Ból brzucha minął i mam nadzieje że już nie wróci.
3 dzień mam już podawaną jak to mówi mój  Mąż : zanęte dla białych czyli po polskiemu Czynnik wzrostu, który ma pobudzić moje białe krwinki do wymarszu ze szpiku.  Tak więc czekam na ból kości, bo to jedyny ból który powoduje dobre wiadomości :)

niedziela, 26 kwietnia 2015

Niedzielne :)

Jednak można czuć się lepiej na takim oddziale. Pierwszy dzień bez bólu i gorączki, żadnych dolegliwości bólowych.
Nadal słaba jestem i nie jem, chociaż bardzo bym chciała.  Już mi się po nocach śni ze gotuję i jem. I bardzo Wam  zazdroszczę, że możecie jeść i pić co tylko chcecie.  Delektujcie się tymi doznaniami.  Jedzenie w biegu albo przed TV to nie jest żadna przyjemność.

Dzisiaj jest 18sty dzień w szpitalu i  6 doba od przeszczepu. Już bliżej niż dalej do wyjścia.

Miłej niedzieli :)

piątek, 24 kwietnia 2015

Słaba jak komar

Na wstępie Wielgachne podziękowanie, nie wiem kim jesteś, ile masz lat, czy jesteś chłopakiem czy dziewczyną,ale z mojej strony wielkie uściski i podziękowania. Właśnie dwa Worki TWOICH płytek ratują i wzmacniają mój organizm.
Może powinnam się do tego przyzwyczaić, w końcu przy takiej chorobie i na takim oddziale to norma, ale nie dla mnie.  Zawsze jest to dla mnie ogromne przeżycie i nigdy się nie przyzwyczaję,.
Są ludzie którzy bezinteresownie oddają trochę siebie.
D Z I Ę K U J Ę.

Spadek formy trwa na całego, zabronili mi jeść żeby odciążyć żołądek, dostaje teraz tylko kroplówkową dietę, glukoza w żyłkę.
Jestem słaba jak komar, leci mi krew z nosa i ledwo siedzę.  Doszły do tego jeszcze wymioty i coś co trafia praktycznie każdego na oddziale poprzeszczepowym czyli grzybica w buzi.
Moje wyniki są takie, że bakterie które normalnie w organizmie są i z nami współpracują na mnie się obraziły i robią pogrom.
Na szczęście to normalny stan przejściowy i jak tylko wyniki ruszą to od razu będę czuć się lepiej.
Ważne ze bóle brzucha są już mniejsze i jestem w stanie przespać się trochę. Dzisiaj Pani Dr uparła się na pobranie krwi z żyły zamiast standardowo z portu i teraz mam ładne dwa siniaki na przegubach dłoni.
Ale i tak dzień mogę uznać za udany. Mężowi udało się wejść na oddział i mimo że przez szybę to jednak mogliśmy sobie porozmawiać  chociaż.

Do wzrostu wyników marsz :)

czwartek, 23 kwietnia 2015

Trójka to nie jest moja szczęśliwa liczba

Tu powinien pojawić się wpis jak to czuję się świetnie, nic mi nie dolega, siedzę i czekam na wypis. 
Niestety ten wpis taki nie będzie.
Od 3dni męczę się z potworny bólami brzucha i w sumie nie wiedzą dlaczego.  Badania wychodzą w normie, nic poza tym się nie dzieje, tylko ja jestem coraz słabsza i nie mam siły nawet jeść.
Podają mi co chwile leki rozkurczowe, przeciwbólowe, osłonowe.  Nawet się przyznali że mam też w gratisie leki które podaje się przy wrzodach żołądka.
Każda wyprawa do łazienki to jak wejście na wielką górę, drugiej nocy tak mnie osłabiło, że moje nogi i głowa zmieniły swoje położenie i gdyby nie jakieś resztkowe wewnętrzne ogarnięcie i szybki powrót do łóżka, to bym tam zemdlała.
Pije herbatę z cukrem żeby trochę otępić żołądek i czekam na lepsze czasy.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Dzień ZERO :)

Tyle czasu czekania, tyle przygotowań i autoprzeszczep mam już za sobą.
Dzisiaj w samo południe zostały mi przetoczone kroplóweczką dwa malutkie woreczki moich komórek.
Ale zanim to nastąpiło, podano mi środek odczulający. Podłączono do EKG .
Podczas przeszczepu na sali była Pani Doktor prowadząca i Pani Pielęgniarka :)
Trochę się bałam, serducho mi się rozszalało, ale oprócz drapania w gardle i smaku soku pomidorowego w ustach nic się nie wydarzyło niespodziewanego.
Chciałam nagrać filmik z tego ciekawego zjawiska ale niestety brakło mi wolnej ręki.

Po dwóch godzinach od przeszczepu odłączono mnie od monitora i teraz jestem już "wolna" :)
Siły niestety małe,lek przeciwuczuleniowy powoduje senność,ale obiecałam sobie że się wezmę za siebie i chociaż notkę napiszę na blogu :)


Chyba już nigdy nie ruszę soku pomidorowego :)

Teraz już każdy dzień przybliża mnie do wyjścia  :) i to jest bardzo pozytywne :)

niedziela, 19 kwietnia 2015

Regeneracja :)

Zawsze musi być dzień odpoczynku. Mi przypadł dzisiaj, w niedziele :)  Zaszczyt jak nic :)  leżę na łóżku i nic nie robie, chociaż z tym leżeniem to tez trochę słabo, bo od nocy boli bardzo mnie brzuch gdzieś z lewej strony i ciężko jest się tak położyć żeby mniej bolało.  Podali mi tu juz jakiś lek rozkurczowy, no i oczywiście przeciewymiotny bo w żołądku tsunami miałam.

Chyba dla uspokojenia zażyczę sobie na kuchni kisiel :)  jak już szaleć przy niedzieli to na całego :)

sobota, 18 kwietnia 2015

Dzień - 1

Poproszę o fanfary :) 
Po pierwsze jest to mój 100 post.  Się rozpisałam przez te 1,5roku.
A oprócz tego, jeszcze jedna radość :
Ostatnia chemia właśnie wtacza mi się do organizmu.  Mały worek, pół godziny przetoczenie i spokój.
Życzę sobie żeby to była moja ostatnia chemia w całym moim życiu.  Nigdy więcej chloniaków, raków i ciężkich sytuacji.
Wam też życzę żebyście nigdy nie musieli zostać postawieni w takiej sytuacji.  Badajcie się. Wystarczy poświęcić 2 razy w roku parę godzin, by mieć obraz tego czy nasz organizm nie kombinuje.
Moja walka jeszcze trwa, w poniedziałek autoprzeszczep, a późnej spadki, gorączki i inne slabeusze moga się we mnie odezwać, ale dam radę :) lepszy świat czeka na mnie za oknem (mimo że pogoda dzisiaj słaba) 
Najważniejsze to się nie poddawać, uwierzyć że jest dobrze i mieć świadomość że zawsze mogło być gorzej .  :) :) :)

piątek, 17 kwietnia 2015

Dzień - 2

Piątek.  Dzisiaj już jedną chemia zleciala, w nocy ma być jeszcze jeden worek  i jutro powtórka z rozrywki. Czyli też dwie dawki.
Jutro też będę miała odstawione sterydy więc mogę się gorzej czuć.
No zobaczymy. Narazie nie jest aż tak źle tylko głowa trochę boli i w żołądku wiruje.
Zamiast obiadu zjadlam Budyń. Stwierdziłam ze nie wcisnę w siebie czarnego z długiego gotowania jajka.  Skubnęłam tylko trochę brokułów i tyle.  Może kolacja będzie dobra,  śniadanie bylo pyszne.  Świeże pieczywo, serek topiony i herbata z cukrem.  No szał poprostu zwłaszcza ten Cukier. Jednak się da mieć trochę słodyczy :)

czwartek, 16 kwietnia 2015

Dzień-3

Do autoprzeszczepu pozostały w sumie dwa dni chemii i jeden dzień przerwy co by komórki mi zdążyły zjechać do zera :) 
Dzisiejsza chemia już za mną. Nawet narazie znośnie :) 
Jutro i w sobotę mają być dwa najgorsze dni chemii ale ponoć każdy inaczej znosi. Nie ma się co nastawiać negatywnie :)

Brakuje mi tylko świeżego powietrza. Tutaj nie mogę otwierać okien. W pokoju jest klimatyzacja. Po wyjściu że szpitala zamieszkam pod namiotem chyba. 
A teraz  wykonuję oddechowe ćwiczenia żeby po wyjściu ze szpitala odetchnąć pełną piersią :)

środa, 15 kwietnia 2015

Dzień -4



Są dni gorsze, takie jak wczoraj ale i lepsze takie jak dzisiaj. Tfu tfu :) nie żebym już chwaliła za mocno, bo przede mną kolejna chemia ale dzisiaj zdecydowanie czuję się lepiej i mam więcej energii. Nawet udało mi się trochę poćwiczyć rano na co wczoraj nie miałam w ogóle  siły i mocy.

Dzisiaj  zdjęcia dla ciekawych :)



Tak wyglądają ręce po sterydach musiałam szybko ściągnąć z siebie obrączkę i pierścionek bo inaczej musieli by mi je rozciąć. Buzia wyglądała trzy razy gorzej. Ale wołałabym Was nie straszyć takimi drastycznymi zdjęciami :) Oszczędzę Wam tego widoku :)


Zestaw kroplówek 24h. :)

Malutka ilość codziennych tabletek


Na zdrowie :)

wtorek, 14 kwietnia 2015

Dzień - 5

Się dzieje Szaleństwo jakieś. Podają mi tu sterydy po których coraz bardziej puchnę. Uczulenie na rękach wygląda jak wygląda. Przerzucil się z Clemastinu przeciw uczuleniowego na Hydrocortisonum
Bo ten wcześniejszy lek nie działa. Wieża kroplówek rośnie w siłę. A za mną 3 dzień po chemii juz. :) tylko głowa znowu boli non stop.
Byle do soboty :) 

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Dzień -6

Wczorajsza chemia prawie bez żadnych cudów. Tzn oprócz tego że wyszło mi uczulenie i byłam czerwona na buzi jak dorodny pomidor wczesnym latem :) No i głowa mnie bolała, ale po przeciwbólowym przeszło.

Dzisiejsza chemia już się prawie kończy.Uff. Bo jak patrzę na te zielone woreczki to mi się niedobrze robi. Na szczęście tylko w przenośni,bo chemia którą będę miała jeszcze przez dwa dni nie powoduje w moim przypadku wymiotów. 
Tak więc siedzę na łóżku, chodzę trochę po pokoju.

Dzisiaj miałam dwa razy specjalne odwiedziny.
Najpierw wizyta doktora zdrówko. 
Tak, tak jego macki sięgają nawet tutaj. 
Ale różnicy w wykonywaniu badania brak: Dzień dobry, podnieść koszulkę, położyć się, do widzenia.

A później przysłali mi do pokoju szanownego pana fizjoterapeutę który miał mnie nauczyć ćwiczeń oddechowych. Ale żeby mu zaoszczędzić pracy przyznałam się na jakie studia uczęszczałam  i dał mi spokój. :)


Dwa dni chemii już za mną jeszcze pięć i z górki :)

niedziela, 12 kwietnia 2015

Dzień - 7

Pierwszy dzień megachemii.  O 6.00 pobudka i podłączenie.

Kabelek od chemii jest taki długi że nie muszę ciągnąć za sobą stojaka, żeby ruszać się po sali lub iść do łazienki :)
Gorzej jak się zaplącze w niego i przeżyje bliskie spotkanie z podłogą :)

Bardzo Wam dziękuję za wszystkie  wiadomości i słowa wsparcia :)
Jest mi bardzo miło czytając te wszystkiego miłe słowa :)

piątek, 10 kwietnia 2015

Ciekawsze rzeczy dzieją się za oknem

Słyszałam że na zewnątrz ciepło i słońce.  Zazdroszczę :) 
Ja chyba wczorajszą kolacją się zatrułam bo dzisiaj źle się czuje a przecież chemia się jeszcze nie zaczęła. 
A zaczynam od północy z soboty na niedzielę i tak przez 7dni. W następną niedzielę dzień wolnego i w poniedziałek przetoczenie. Po tym 3 tygodnie i ponoć do domu. 

Ale już z doświadczenia wiem, że nie ma co się nastawiać. :) Wszystko wyjdzie w praniu :)


Zapracowani panowie na budowie nowego oddziału.
 Do moich czterech szczoteczek do zębów, które po każdym myciu zębów mają trafić na kwarantannę do każdego kubeczka na 10 albo 15 minut :)
Tajemnicza i specjalna technika :)

Stylówa na dziś :)
 Chyba czas zostać blogerką modowa.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Przyjęcie chociaż bez fajerwerków :)

Jestem, wreszcie mnie zakwaterowali.
Tylko 4 godziny czekania (w tym pobieranie krwi i EKG)
Musiałam oddać też swoje rzeczy i na specjalnych białych wózeczkach pojechały na odkażanie pod lampami.

Godzinę temu trafiłam na salę. Moją własną prywatną salę numer 10. Pierwsza po lewej za śluzą.
Wygląda to mniej więcej tak :


Jest też łazienka ale szału nie ma :)
W pokoju mam :
-własny telewizor za darmo - w sumie jedyny szpital państwowy jaki znam gdzie jest TV  darmowy. (chociaż piloty czasami nie działają)
-waga- mam się ważyć codziennie 
-jest telefon nad głową do komunikacji z kuchnią i dyżurką
- kamera - nic się nie ukryje ;)

 Drzwi niestety mają przezroczystą szybę, więc kto przechodzi to wszystko widzi (a ja widzę Pana z innej sali) :)

I dostałam jeszcze piękny prezent od Pani Pielęgniarki (Pani P) - przyrząd do ćwiczeń oddechowych.
Może  nie zemdleję z nadmiaru tlenu :)


Więcej ciekawostek jutro.
Terminu rozpoczęcia mega chemii jeszcze nie ma.
Musi przyjść protokół cokolwiek to znaczy :)




środa, 8 kwietnia 2015

Pakuję :)

Nie jest to takie proste, bo jak się spakować na miesiąc zabierając jak najmniej? Szczęście w nieszczęściu że ubrań dużo nie mam - no bo 7 piżam to praktycznie nic :)
Pytanie czy mnie nie wyrzucą z zapasowym długopisem, bo na liście była mowa tylko o pojedynczej sztuce :)




A fryzjerka dzisiaj do mnie:
" Ale serio tak na zero? "



piątek, 3 kwietnia 2015

Nie wywołuj wilka z lasu.

Cisza była ale przed burzą :) 


Byłam dzisiaj na badaniach przed przeszczepem.  Badanie krwi, usg i rtg.  Dostałam oficjalne zaproszenie na oddział :)  


9.04.2015r. Mam się stawić około godziny 11.00 na OH3.  Od razu do części zamkniętej. 
Czwartek przyjęcie, a w niedziele zaczynają z megachemią. 

czwartek, 2 kwietnia 2015

Cisza :)

Piszę więc jestem :)
Wiem, wiem dawno nie pisałam, ale co tu pisać jeśli telefon milczy.
Wpis chciałam dodać wczoraj ale pomyślałam że nikt mi nie uwierzy 1 kwietnia.

Rozmawiałam z Panem D i niestety terminu przyjęcia na oddział mi nie podał. A później jeszcze rozmawiałam z Panią doktor z oddziału trzeciego i też słabo z wiadomościami.
Sprawa wygląda tak, że na chwilę obecną nie ma miejsca. Mają tylu pacjentów że "zamknęli" otwartą część oddziału trzeciego i też tam robią przeszczepy. Niby 4 łóżka więcej, ale szału jak widać  nie  ma.
Najprawdopodobniej mnie przyjmą zaraz po świętach, co nie jest wcale takie trudne- no bo do świąt to praktycznie nic im nie zostało.


Pytanie brzmi: o jakie święta im chodziło? Chociaż tak prawdę mówiąc teraz to nie wiadomo co to za święta? Wie ktoś gdzie kupić choinkę? :)


Jestem już spakowana, kupiłam wszystko z listy i czekam.
Chociaż jak to Pan D mi zakomunikował  : jeśli będę musiała długo czekać na miejsce to on mi da w gratisie jeszcze jedną chemię. Z góry dziękuję za takie gratisy,ale wolę nie korzystać. Wolała bym żeby to była jakaś czekolada :)


Wesołych świąt Wam życzę. Tylko ubierajcie się ciepło w Lany Poniedziałek i uważajcie żeby sobie krzywdy nie zrobić tą zamarzniętą wodą w wiaderkach.