poniedziałek, 27 stycznia 2014

Badania jakie mam już za sobą.

Napisze Wam dzisiaj jakie badania mam już za sobą :
Po przyjęciu na izbę przyjęć w sobotę 11 stycznia zlecono mi standardowe badania krwi.
Później miałam zrobioną tomografię komputerową klatki piersiowej.
Na podstawie tych badań i wywiadu lekarskiego postawiono wstępną diagnozę.

 Obiecano mi że biopsja, która mnie czekała będzie zrobiona już we wtorek. Niestety przeciągnęło się to wszystko do środy do godziny 20. I gdyby nie to że Piotr i Kasia biegali po chirurgach sam zabieg pewnie odwlekł by się jeszcze w czasie na następny dzień.
Cała środę czekałam na czczo na informację: "Zapraszam na operację" głodna, spragniona, zła i bólem głowy od braku cukru w moim organizmie.
O 14.00 wyprosiłam z głodu o kroplówkę z glukozą, która mnie trochę podratowała :)
Przed 20.00 trafiłam na sale operacyjna.
Miało być znieczulenie całkowite - było miejscowe.
Przykryli mnie chyba z 10 kocami. sauna była już nie potrzebna. :)
Pan chirurg miał małe problemy ze zlokalizowaniem węzła którego miał mi trochę uszczuplić. Już się nawet zastanawiałam czy nie wyskoczyć po moją książkę od anatomii :) Na szczęście udało się.
Wizyta w królestwie chirurgów trwała 1,5 godziny.
Powiem tylko, że chirurdzy zbyt delikatni nie są. :)

Po biopsji przez tydzień nic się nie działo.

22 stycznia lekarze zdecydowali że zawiozą mnie Karetka (uwaga- na sygnale :D ) do Szpitala na Szamarzewskiego na Hematologię gdzie mój przyszły prowadzący Pan doktor pobrał mi z biodra szpik i kawałek kości z biodra (trepanobiopsja) do badania. Zabieg w znieczuleniu miejscowym. Niezbyt przyjemny na szczęście krótki. 
Niestety pobranie kawałka kości odbyło się dwa razy - pan doktor nie dał rady moim twardym kościom :)
Po zabiegu udało mi się nawet porobić za królika doświadczalnego. Przyszli studenci amerykański żeby sobie mnie pooglądać i zbadać :)
Wiem już od piątku że szpik jest czysty, w kościach nic złego się nie dzieje. Tak więc było warto trochę pocierpieć żeby się tego dowiedzieć.

24 stycznia miałam na chwile obecną ostatnie większe badanie tomografie komputerową brzucha
Dzisiaj dowiedziała się że nic też tam się złego nie dzieje. I to też pozytywna wiadomość. :)

Codziennie pożywiają mnie tutaj  kroplówkami i niezbyt miłymi zastrzykami z heparyna w brzuch ,które niestety sprawiły że mój brzuch jest już fioletowy. :)

Dzisiaj minął 17 dzień mojego pobytu w Szpitalu Wojskowym.
Liczę, że już jutro (innej opcji nie przewiduje :) rano na obchodzie dowiem się że mam się spakować i ruszyć "karetą" do nowego szpitala.
Także proszę Was o trzymanie kciuków za to by mi się cierpliwość nie skończyła przed jutrzejszym obchodem :)))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz