środa, 23 lipca 2014

Zarzuciłam wędkę i czekam.

Ostatnie 3 dni spędzam  tak :
Udało  mi się  nawet  parę  rybek złapać,  niestety ich  rodziców  z nimi  nie  było  więc  musiałam  je wypuścić

I nawet  udało  mi  się  nie  zerwać  żyłki  ani  razu.  No może  tylko  trochę  mi się  zaplątała  parę  razy  😊. 

Telefonu  ze szpitala  nadal  się  nie  doczekałam. 
A ja już  wolałabym  mieć  tą  kolejna  chemię  za sobą...  
Pan  D.  Mnie  ostrzegał  na początku  chorowania, że  w tej chorobie  nic  się  zaplanować  do przodu  nie  da. 
Ehh... 

1 komentarz:

  1. hej :) obserwuję Cię od początku Twojej choroby i trzymam mocno za Ciebie kciuki!

    OdpowiedzUsuń