Udało mi się nawet parę rybek złapać, niestety ich rodziców z nimi nie było więc musiałam je wypuścić
☺
I nawet udało mi się nie zerwać żyłki ani razu. No może tylko trochę mi się zaplątała parę razy 😊.
Telefonu ze szpitala nadal się nie doczekałam.
A ja już wolałabym mieć tą kolejna chemię za sobą...
Pan D. Mnie ostrzegał na początku chorowania, że w tej chorobie nic się zaplanować do przodu nie da.
Ehh...
hej :) obserwuję Cię od początku Twojej choroby i trzymam mocno za Ciebie kciuki!
OdpowiedzUsuń