czwartek, 14 maja 2015

Dziewczyna z zasadami.

Wiem, wiem część chce mnie udusić a druga część utopić ze względu na to że się nie odzywam i nie piszę co ze mną po opuszczeniu izolacji :)
Już się poprawiam.
Minął tydzień, nadal dochodzę do siebie i raczej potrwa to trochę.

Zamieniłam prysznic, suche powietrze i średnie jedzenie na  duużą wannę, świeże powietrze i pyszne jedzenie i powolutku wszystko się stabilizuje.
Pierwszą rzeczą którą zrobiłam po opuszczeniu murów szpitala to ściągnięcie maseczki i skosztowanie tego świeżego powietrza. Wow. To naprawdę była różnica z tym klimatyzowanym i jałowym szpitalnym.
Podróż do domu to nie była jakaś specjalna przyjemność, bo korki i zwalnianie i przyspieszanie zmasakrowały mój żołądek.
Z oddziału wychodziłam na 3 razy, nie miałam siły dojść do windy,a wejście po schodach do domu to było jak wejście na Giewont. Sąsiadka patrzyła na mnie jak na kosmitkę : blada dysząca w dziwnym nakryciu głowy w maseczce osoba która wczołguje się na drugie piętro :)Trochę się bałam że będę musiała zamieszkać gdzieś na klatce schodowej na pierwszym piętrze ale się udało.

Dostałam do kosztowania 5 rodzajów tabletek. Dwie z nich będę brać przez rok. Lek przeciwgrzybiczny i antybiotyk. Straszliwie niedobre, ogromne tabletki. Brrr

Niestety najgorszą dla mnie rzeczą jest to że jestem straszliwie słaba. Robienie sobie śniadania to jest wyzwanie,żeby ustać te parę minut na nogach, obiadu jeszcze nie próbowałam robić. Na szczęście mąż bardzo dobrze gotuje, tak więc głodna nie chodzę :)

Wczoraj miałam pierwszą wizytę kontrolną  po wyjściu ze szpitala. Wyniki powolutku, ale pną się w górę i to najważniejsze. A ja z bardzo miłym towarzystwem pobiegałam po szpitalu i sama się sobie dziwię skąd tyle siły miałam. Dzisiaj mam niestety zakwasy w nogach, ale postępy są :)

Następna wizyta kontrolna 22 maja i zobaczymy jak moje komórki się sprawują.

A tak wyglądają podstawowe zasady jakie mnie obowiązują:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz