środa, 12 lutego 2014

Zastrzyki i wyniki :)


Wczoraj wróciłam do Poznania.
Podróż totalnie mnie wymęczyła chociaż to tylko 2 h jazdy samochodem.
Przez ostatni tydzień musiałam kontrolować moje wyniki krwi i niestety limfocyty (białe krwinki) spadły mi w tydzień z 7,01 10e9/L do 1,1 10e9/L i to jest strasznie mało bo norma jest między 4.0 a 10.0. 
W związku z tym zostało mi przepisany lek : NEUPOGEN (czynnik wzrostu krwinek białych)
Lek ten występuje w postaci 5 zastrzyków  domięśniowych. Zastrzyki te robię sobie sama w brzuch. :)
Wiem, brzmi strasznie ale aż takie straszne nie jest. 
Przez ostatni miesiąc w szpitalu dostawałam lek o nazwie  CLEXANE (heparyna drobnocząsteczkowa- lek przeciwzakrzepowy) też w postaci zastrzyków, które swoją drogą robię sobie od 10 dni sama i będę je jeszcze robić przez kolejne 10 dni.  Chociaż brzuch wygląda trochę tak jakby mnie ktoś w niego kopnął parę razy :)



Ta żółta strzykawka to właśnie CLEXANE ta błękitna to NEUPOGEN.

Jeśli moje białe krwinki nie zaczną po tych zastrzykach się "produkować" może być tak że chemia zostanie przełożona na inny dzień. 
W tej chwili moja odporność jest praktycznie zerowa, więc muszę bardzo na siebie uważać.
Dostałam też wynik badanie PET.
Według tego badania wynik jest następujący :
"" Ziarnica złośliwa w stopniu zaawansowania IV (aktywne węzły chłonne powyżej przepony, masa typu "bulky"w śródpiersiu i naciek prawego płuca. ""
*bulki- duży guz, który zazwyczaj potrzebuje naświetlań

Ciekawe co do tego doda mój lekarz prowadzący?
Zbadania wyjaśniło się też dlaczego mam ciągle kaszel - zmiany największe są przy tchawicy co powoduje że mnie ciągle dusi.

A tak poza tym dzisiaj odkryłam że mogę sobie włosy wyciągać z głowy garściami. Nie wiem czy to wynik brania NEUPOGENU (taki jest jeden ze skutków ubocznych) czy może chemia zrobiła już swoje.
Dobrze,że zamówiłam sobie turban na głowę może zdąży dotrzeć do mnie zanim moje wszystkie włosy nie wypadną. :)

Później muszę zacząć myśleć o jakiejś fajne peruce ;) dobrze że NFZ się nad nami lituje i taka peruka jest refundowana :) (oczywiście tylko do kwoty 250 zł )

W piątek opisze Wam jak wygląda oczekiwanie na chemioterapię.


1 komentarz:

  1. bardzo optymistycznie do tego podchodzisz i o to chodzi aby nie popadac w depresje i trzymac sie nadzieji ze wszystko szybko wroci do normy

    OdpowiedzUsuń