Weekend minął spokojnie.
Trochę kroplówek, mdłości i do przodu.
Bałam się tylko że zaczęło mi sie Klimakterium,bo mam straszliwe wybuchy gorąca. Ale pan doktor mowi że to dlatego, że guz się rozpada :)
W środę ostatni dzień chemii i oczekiwanie najpierw na spadek wyników a później na ich wzrost.
Port sie goi i sprawuje bardzo dobrze. Żadnych kłuć rąk, żadnych siniaków :)
Dzisiaj dzień z kroplówka z wapnem,magnezem,potasem. Same pyszności. :)
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Pizza,tortilla,frytki,lody... Jak ktoś ma po drodze chętnie przejmę jakaś dobra potrawe. :)))
Super super, same dobre wiesci!
OdpowiedzUsuńSuperowo!! :))
OdpowiedzUsuń