sobota, 14 czerwca 2014

Maruda

Pierwszy dzień kolejnej już chemii. Zaczęło się spokojnie około 12.00 zaczął się pierwszy woreczek i upłynął przy nim czas spokojnie. Drugi moj ”ulubiony" różowy też spokojnie (ale może to dlatego że mialam miłe towarzystwo do rozmowy i czas szybko zleciał) ale przy trzecim się zaczęło. Mdłości, wymioty. Prosiłam o przeciwymiotny. Dostałam lek o nazwie Atosa. strasznie źle go znoszę . Kręciło mi się w głowie.Coś jak helikopter w głowie.
I wkońcu naszedł czas na relanium. Odleciałam na trochę.
Chemia się skończyła. :) niestety nadal mi niedobrze. Pocieszam się tym, że jutro będzie już lepiej.
w sumie nie wiem co wyjdzie z tego postu bo jeszcze na relaniowym haju jestem ale najwyżej nikt z tego nic nie zrozumie i tyle :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz