środa, 25 czerwca 2014

Walka wiatrakami ;)

Walczę z klimakterium.
Chemia i sterydy spowodowały że cały mój organizm zastopował. Mój organizm ma teraz mentalność 65 letniej kobiety. Mam tragiczne uderzenia gorąca. Coś jakby mnie ktoś wykładał co 10 minut pod lejący się wrzątek.
Jedyne co choć na chwilę przynosi mi ulgę to mój własny prywatny wiatraczek z "heloł kiti".

Wiem wygląda dziecinnie, Ale ratuje mnie chociaż bateryjka już na wykończeniu :/
Pan D. Obiecał że jutro ostatni dzień podawania sterydów i będzie lepiej.
Oby, bo jak nie to go zaproszę na noc do pokoju i będę go traktować wrzątkiem co 5 minut. A co niech ma :) zemszczę się :)

Problem z klimakterium to nie tylko uderzenia gorąca. To też brak możliwości posiadania dzieci. I chociaż po ozdrowieniu może wrócić możliwość bycia przyszłą mamą to na chwilę obecna nie ma takiej możliwości.
Teraz nawet o tym nie myślę.
 myślę o sobie samolubnie, najpierw muszę wyzdrowieć i to mój plan na najbliższe miesiące,Ale kiedyś fajnie by było dostąpić tego zaszczytu. :)

Narazie jestem ciocia tyłu dzieciaczków że mi wystarczy. :):)

Tylko proszę nie straszcie swoich dzieci że przyjdzie "ciocia Karolina sowa co jeszcze nie jest zdrowa " i je zabierze.
Jak wyzdrowieje to sobie zrobię swoje hmmm... Może od razu bliźniaki , co by się nie rozdrabniać :)
Będę musiała poczekać na to 5 lat ale aż tak stara na szczęście nie będę:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz